Na potrzeby tego wątku przyjmijmy robocze definicje. Przyjmijmy, że znaczenie, uzgodnienie, nazywanie jest formą oddziaływania fizycznego pomiędzy obiektami.
Schemat oddziaływań między obiektami:
Gdzie:
X – jest obiektem obserwowanym - zmieniającym obiekty Y i Z w oddziaływaniu – np. poprzez przekazanie temperatury
Y – jest obserwatorem X, reaguje zmianą na oddziaływanie X. Y reagując na X oddziałuje z Z. Biorąc za przykład przekazywanie temperatury Y zyskując temperaturę od X zaczyna przekazywać ją dalej Z.
Z – jest podobnym obserwatorem do Y – reaguje w podobny sposób na X i zaczyna przekazywać zyskaną od X temperaturę Y.
A – jest znaczeniem – oddziaływaniem podstawowym w układzie obiektów – pierwotną zmianą w obiektach.
A' – jest uzgodnieniem – oddziaływaniem pochodnym od A. Przekazywaniem temperatury pomiędzy Y i Z wskutek nabycia jej od X.
A'' - jest nazywaniem – oddziaływaniem powstałym z nałożenia się A i A' – zmienionym przekazywaniem sobie temperatury przez Y i Z wskutek nałożenia się na siebie dwóch oddziaływań A i A' .
Przenosząc to na poziom ludzkiej abstrakcji – nikt nie powinien mieć wątpliwości, że aby coś nazwać to wpierw musi się wydarzyć coś podstawowego – to co będzie nazywane – czyli znaczenie. Następnie, aby coś mogło być nazywane między obiektami to musi powodować widoczną reakcję. Będę coś nazywał wzajemnie z inną osobą pod warunkiem, że dostrzegam, że to coś powoduje lub może powodować u drugiej osoby reakcję. To jest wg mnie uzgodnienie znaczenia. Nazywamy wówczas gdy zdarzą się jednocześnie znaczenie i uzgodnienie lub możliwość uzgodnienia.
Wszystko jest zapewne dużo bardziej złożone – to jest uproszczenie.
Przypuszczam, że nikt się ze mną nie zgodzi, jednak chciałbym poznać choć jeden sensowny kontrargument inny niż ten, że filozofowie w swoich definicjach opisują to inaczej.
Biorąc pod uwagę fakt, że dzisiejsze definicje opisujące abstrakcję dokładnie niczego nie wyjaśniają i ich wartość przez to jest żadna proszę o inny niż te definicje kontrargument.
Rozumiem, że ludzie myślą o sobie niestworzone rzeczy i zaakceptowanie przez nich faktu, że komunikacja to tyle co przekazywanie sobie temperatury, jednak jeśli ktoś stwierdzi, że znaczenie, uzgodnienie i nazywanie nie jest oddziaływaniem fizycznym (choć widać gołym okiem, że jest) – to chciałbym się dowiedzieć dlaczego?
Ciekawe ile ludziom czasu zajmie przyzwyczajenie się do faktu, że myślenie czy komunikowanie się jest tym samym co płynięcie strumienia wody. Tu w tej rzeczywistości - wszystko działa tak samo jak płynięcie strumienia wody tylko w różnej formie. Każdy powinien to dostrzegać.
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz